czwartek, 30 maja 2013

W prostocie sila ...

U nas pogoda też nie rozpieszcza. Chłodno, wilgotno ... Jak na koniec maja to przyznam, że mogłaby się trochę bardziej postarać.
Tęsknię za promieniami słońca, czekam na świerze truskawki...

A tymczesem trzeba sobie radzić z tym co jest. Rozgrzewać można się na wiele sposobów :) Jedym z nich jest odpowiednie jedzenie.

Zima przeszła już jakiś czas temu, ale w taką pogodę można z powodzeniem "odkurzyć" parę zimowych patentów.
Szklanka gorącej wody z rana, rozgrzewające przyprawy... proste rzeczy sprawdzają się najlepiej!

Moim ostatnim problemem (wyzwaniem?) stało się zdrowe odżywianie w połączeniu z całym dniem w pracy.

Mój organizm dał mi do zrozumienia, że domaga się czegoś treściwego. Chyba miał dosyć podjadania "byle czego", zapychania się byle dotrwać do wieczora i upichcić coś fajnego.

Zaczęłam kombinować, wymyślać, szukać przepisów, aż ... aż się sfrustrowałam :)

Wtedy w ręce wpadł mi słoik tartych buraków od babci. To jest to! Do tego czerwona soczewica, seler i przyprawy. Taaaaka pasta wyszła!

No i do pracy da się spakować. Świetnie smakowała rozsmarowana na macy.

 Można?



Składniki:


czerwona soczewica

buraki
seler

ziarna słonecznika

curry
majeranek, bazylia
sól, pieprz,

proporcje: u mnie zawsze "na oko" :P


Smacznego!

Kinga

2 komentarze:

  1. Ostatnio mam fioła na punkcie buraków, zjadam je niemal codziennie, ale pasty jeszcze nie próbowałam z niej zrobić - najwyższy czas to nadrobić! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nigdy nie jest zapóźno, zwłaszcza na buraczane eksperymenty ! :)

    OdpowiedzUsuń