Jak się rodzi pomysł na bloga? To zależy. W
naszym przypadku
wszystko dookoła aż krzyczało "blog, blog, blog!".
Odkąd obie dołączyłyśmy do grona "zielonych" chciałyśmy się
wymieniać
opiniami, pomysłami i doświadczeniami. Wszystko było takie nowe i
świeże, a
fakt, że byłyśmy w tym razem dodawał sytuacji smaku (dosłownie i w
przenośni).
Przez pewien czas był to temat numer jeden rozmów, maili ...
Zielona nitka
łącząca Francję z Polską. Biegnąca między Lille a Wrocławiem.
Kiedy Karolina rzuciła hasło "blog", ja już wiedziałam do czego
to
doprowadzi. Nie wahałam się zbyt długo. Przyznaję, że pomysł i
pierwsza wizja
to jej sprawka, ale poczułam ją jak swoją!
Dla mnie najważniejsze jest to, że będziemy go prowadzić razem.
To nie jest
kolejny projekt, który realizuję, to jest rzecz, którą robię
wspólnie z moją
siostrą! :)
(Kinga)
Od dawna marzyłam o jakimś porządnym blogu, który istniałby dłużej
niż przez dwa
miesiące, ale zawsze jakoś brakowało konkretnego tematu. Jakiś
czas temu
postanowiłam przejść na zieloną stronę i zaraz po tym od razu
pojawił się
pomysł na bloga. Tak! To jest to! Dzielmy się tym wszystkim. Nie
jestem specjalistką
– ani w kwestii wegetarianizmu, ani w gotowaniu, ale w moim
mniemaniu ten blog
nie ma służyć popisywaniu się swoją wiedzą czy umiejętnościami.
Chodzi o to,
żeby się rozwijać, uczyć i wzajemnie wspierać dzieląc się wiedzą
i doświadczeniami,
a z siostrą zawsze wszystko idzie łatwiej! :)
(Karolina)
Z różnych perspektyw chcemy wspólnie spojrzeć na ten sam temat:
dzielić się
pomysłami (nie tylko na to, co położyć na talerzu), rozmawiać i
inspirować (się
wzajemnie i innych).
Siostrzanie, międzynarodowo i wegetariańsko!
To wszystko musiało się skończyć (zacząć?) blogiem :)
Zapraszamy do czytania!
Czekam na pierwsze przepisy! :)
OdpowiedzUsuńMogę Wam życzyć tylko powodzenia :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy, kolejne wpisy już niedługo!
OdpowiedzUsuń