poniedziałek, 8 lipca 2013

letnie lenistwo

Lato przyszło wielkimi krokami! Chociaż w sumie odnoszę wrażenie, że to ja do niego przyszłam. Z zimnego i deszczowego Lille w siedemnaście godzin przetransportowałam się do cieplutkiej Oławy, gdzie zauważyłam od tygodnia, że na pogodę nikt nie narzeka. Ewentualnie, że "za gorąco".

Tydzień leniwy, przyjemny, spędzony na spotkaniach ze znajomymi, z rodziną, zakupach, imprezach. Dziś już niestety trzeba wrócić do codziennej rzeczywistości i znowu wziąć się za siebie. Tak więc bieganie z rana w towarzystwie komarów, potem prysznic, śniadanko, świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy i grejpfrutów.

Kulinarnie nie próżnowałam, gotowanie to dla mnie czysta przyjemność, szczególnie kiedy gotuję dla bliskich :)  Od babci otrzymałam w prezencie woreczek kurek. Pojawił się więc pomysł na placki ziemniaczane z sosem śmietanowym z kurek. Muszę jednak przyznać, że to nie do końca były placki ziemniaczane, bo u mnie w składzie przeważa marchewka. Daruję sobie pisanie jak przyrządziłam placki, nadmienię tylko, że w składzie były: ziemniaczki, marchewka (duuużo więcej niż ziemniaków), natka pietruszki, cebula i czosnek. 
Sos składał się ze sporej garści kurek, które podsmażyłam z jedną średnią cebulą, podlałam odrobiną wody, poddusiłam, po czym doprawiłam solą, pieprzem, śmietaną i wymieszałam z posiekanym koperkiem. Oto efekt:



Na piątek zaplanowałyśmy z siostrą zakupy. Wieeelkie zakupy. Jeżdżenie po centrach handlowych bywa niezmiernie wyczerpujące, nie mniej jednak jest to taka trochę magia, ponieważ niezależnie od tego jak bardzo jestem zmęczona, na to, żeby wejść do kolejnego sklepu zawsze mam czas ...
Zgłodniałe, zaczęłyśmy podążać w stronę gastronomicznej części Magnolii. Znajduje się tam bar o nazwie "Vege Life" ( CLICK ) Mają naprawdę ciekawe pozycje w menu i w sumie cena jakoś nas nie zgorszyła. Obie z Kingą zamówiłyśmy klopsiki indyjskie, które zrobione były z ziemniaków i sera, a podane z kaszą, ryżem, sosem i surówkami. Porcja syta i smaczna, mogę powiedzieć, że polecam. Jedyne, co jakoś mi się nie spodobało, to smak lemoniady, którą zamówiła Kinia. Po pierwsze była tak kwaśna, że ledwo się to dało pić bez widocznego grymasu na twarzy, po drugie jak dla mnie smakowała nieświeżo i gorzko, z czym moja siostra akurat się nie zgodziła :)


Niedzielę uświęciliśmy pysznym obiadem w postaci sushi! Dla mamy i mojej lepszej połowy sushi z łososiem, dla mnie i Kini wegetariańskie z papryką, ogórkiem i awokado. Podane z imbirem, wasabi i sosem sojowym - pyszności :) Przyznać muszę, że doszłam już do wprawy w robieniu sushi. Dziewczynka, którą się opiekuję we Francji, świata nie widzi poza tą potrawą, jej rodzice również.


Po obiedzie wizyta u cioci. Z pustymi rękoma nie poszłam, a że czasu nie miałam za wiele (ani sił po sobotniej imprezie), postanowiłam, że zrobię najprostszą i najszybszą tartę z jabłkami.

składniki:

jedno opakowanie ciasta francuskiego 
dwa jabłka
dwa jajka
łyżka stołowa śmietany
łyżka stołowa cukru
cynamon (wedle uznania)

Ciasto francuskie kupiłam w tesco - okrągłe na croissanty, które jest już od razu z papierem do pieczenia. Wyłożyłam je razem z tym właśnie papierem do okrągłej tartownicy i nakłułam spód widelcem równomiernie. Jabłka obrałam i pokroiłam w półplasterki. Ułożyłam je ładnie, opierając jedno o drugie. W miseczce zrobiłam wypełniacz - wbiłam dwa jajka i wymieszałam je ze śmietaną i cukrem. Rozlałam wypełniacz równomiernie na tartę, zaczynając od brzegów, bo tam najwięcej pustego miejsca było. Na koniec posypałam z wierzchu cynamonem i piekłam w piekarniku przez niecałe pół godziny w temperaturze 180 stopni. 


Po upieczeniu bardzo łatwo je wyjąc z tartownicy, po prostu trzymając za papier.
O tym, jakie to ciasto jest pyszne, wiedzą tylko Ci, którzy je jedli, naprawdę. Polecam, gdy czasu mało :)

Karola

3 komentarze:

  1. Odkąd przyjechałaś życie nabrało smaku :P A tą Twoją tartę jutro do pracy robię!

    OdpowiedzUsuń
  2. super leniwy czas wakacji :) lubie takie :)Buziaki:***

    OdpowiedzUsuń
  3. ale smakowicie wygląda!

    OdpowiedzUsuń